Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Henryk Strafford siedział przy biurku w swej pracowni z ręką opartą o klawisze maszyny do pisania, ale ręka nie poruszała się, a myśl błądziła daleko. Godzina była późna, ale gabinet zdawał się oświetlony dziennem światłem, płynęło ono bowiem równomiernie z ukrytych gzemsami otworów. Umeblowanie cechowała prostota i powaga. Kilka starych, cennych płócien, popiersi i grup z iwoaryny, coraz bardziej wycieśniającej niemiły dla oka marmur; parę szaf z książkami, parę innych z fonografami zastępującemi przeważnie druk i pismo; podłoga okryta płytami niedawno wynalezionego metalowego aljażu, mającego miękkość i puszystość wschodniego kobierca bez jego właściwości, szkodliwych dla zdrowia. Wszystkie sprzęty i drobiazgi podręczne miłe były dla oka, łatwe w ujęciu i niespożycie trwałe, a za materjał dla wszystkich służyły zamiast tkanin i drzewa rozmaite inne mniej lub więcej nowo wynalezione aljaże.
Była to bowiem epoka wynalazków praktycznych, udogodnień życiowych i zbytku. Po wszechświatowej wojnie 1914 r. i przewrotach,