urywanym bezdźwięcznym głosem, potem głośniej i śmielej. Aż wreszcie z tych piersi rozbitych głos popłynął falą srebrną, potężny i grzmiący. Ludzie oddech w piersi zaparli.
On mówił o dawnych, bardzo dawnych dziejach, o ludziach starych, w proch rozsypanych, o rycerzach w zbroje zakutych i pobożnych białogłowach, śpiących pod kamiennymi nagrobkami i pod zapisanemi płytami posadzki. Mówił o kniaziu Danile i kniahini Hannie, co po śmierci córki jedynej, a pięknej jak wiosna, wiano jej oddali tutaj, na chwałę Bożą i na pożytek dusz. Mówił o czasach, gdy w tych murach sto dziewic ze starych okolicznych rodów kwitło jak sto lilii w Jezusowym wirydarzu, o świątobliwej ksieni Dorocie, której ciało Kościół podniósł na ołtarze, o siostrach zakonnych, zmarłych w woni świętości i pocałunku pokoju od Pana. Mówił, czem były dla Boga, czem dla ziemi, na której żyły. Więc o szpitalach dla starców i chorych, więc o szkołach i ochronach dla dziatwy, więc o jałmużnach i lekarstwach, więc o rojach biedaków cisnących się do furty, gnieżdżących się u stóp klasztornego pagórka, więc o innych rojach, co w kościele i klasztorze znajdowały łaskę niebieską i ludzką pomoc lub pociechę; więc dalej o domach Bożych wznoszonych sumptem klasztoru, i ofiarach, składanych czasu wojennej potrzeby na ołtarzu Rzeczypospolitej: więc o napaści tatarskiej, mężnie podwakroć od murów obronnych odpartej i szwedzkiej łupieży, w której skarby klasztorne zginęły i droższe od skarbów żywoty zakonnych panienek umęczonych za wiarę i cnotę; więc krwawe inkursye kozackie i ponowny mord pięciu zakonnic, zamordowanych przez rozbestwione schyzmatyckie pospólstwo; więc zastępy niewiast chowanych dla Boga i dla ludzi, sierot wyrwanych nędzy, chorych wyrwanych śmierci, grzeszników powróconych swym Aniołom Stróżom, a wreszcie ostatnie próby, i walki, i krzyże, i gorycze...
Wszystkie blaski i chwały zgromadzenia, wszystkie zasługi sióstr lepszych od nas i szczęśliwszych, bo
Strona:Jan Łada - Ostatnia msza.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.