Strona:Jan Żyznowski - Krwawy strzęp.djvu/140

Ta strona została przepisana.

niestrudzonego i niezwykłej odwagi żołnierza zasługuje na dłuższą i baczniejszą uwagę, i wieczną pamięć. Od zwykłego szeregowca Rodzyński dzięki swym zaletom żołnierskim zdobył sobie w armji francuskiej stopień kapitana Żuawów.
Siedm razy ranny pod Verdunem, przez cały czas wojny znał i widział tylko pole walki, albo łóżko szpitalne. Odznaczony wszystkimi najwyższymi krzyżami i medalami francuskimi, ranny ogółem jedenaście razy, już w pierwszych tygodniach po powrocie do kraju, z dwudziestoma pięcioma żołnierzami zdobył Beresteczko w walce z Ukraińcami. Podczas odwrotu z pod Kijowa Rodzyński jako dowódca pułku, wysłał pułk naprzód, zostając z kilkunastoma tylko żołnierzami na tyłach, celem ochrony wojsk odstępujących. Napadnięty nocą przez konnicę Budiennego, broniąc się jak lew, zabijając własnoręcznie trzech kozaków, został wreszcie zarąbany i porąbany przez huliganów bolszewickich na kawałki. Do imion poległych na ziemi francuskiej bohaterów polskich, nazwisko Rodzyńskiego należy dołączyć jako jedno z najpromienniejszych, najczystszych i niezapomnianych.

Czas zatarł już w wspomnieniach wyrazistość odległych przeżyć, jednak dziś jeszcze, gdy się zejdziemy, powtarzamy sobie zasłyszane gdzieś na froncie słowa sierżanta Żuawów:
Les zouaves marchent bien, les Senegales pas mal, mais tout ça ne vaut pas la Légion Polonaise“
Wówczas poprzez ciężki żal tych, którzy polegli radośnie z wielkiej miłości dla Ojczyzny, wyszarpuje się z serca duma z umarłych i niezachwiana wiara w żywych.
Bayończycy to krwawy strzęp wielkiego sztandaru Polski, która ze krwi i na purpurze własnej krwi poczęła wolność swą.

KONIEC