Misję tę, święte wprost posłannictwo, spełnić ma w szkole przedewszystkiem nauka języka ojczystego.
Pomocą w spełnieniu tego obowiązku, ułatwieniem poniekąd ale i udostojnieniem, uświadamiającem ważność i trudność zadania, staje się uczuciowa postawa, jaką wobec języka ojczystego zajmujemy, kochając go, stawiając w naszej subjektywnej ocenie wyżej nad inne, jako właśnie nasz, wyssany z mlekiem matki, jako język pierwszych naszych wrażeń, przeżyć i wzruszeń.
Wynika z tego, że nauczyciel języka polskiego powinien czuć w sobie kapłaństwo roli, którą w życiu narodu spełnia, przystępować do pracy uzbrojony w pełen rynsztunek wiedzy, sprawności pedagogicznej i ukochania przedmiotu. Musi zdawać sobie jasno sprawę ze środków, jakiemi do osiągnięcia szczytnych celów dąży.
A nie zawsze tak jest.
Niebezpieczeństwo tkwi w pozornej łatwości nauczania języka polskiego, zwłaszcza na stopniach niższych. Stąd pochodzi, że często bardzo lekcje języka polskiego obsadza się w szkołach siłami skądinąd może bardzo cennemi, ale do nauczania polskiego nieprzygotowanemi, dla wypełnienia liczby godzin. Przecież nauczyciel jest Polakiem, więc język zna, potrafi czytać z uczniami ustępy z wypisów, kazać opowiadać, dawać od czasu do czasu jakieś dyktando lub reprodukcję poznanej z książki treści; do gramatyki jest podręcznik — więc wszystko w porządku, dla przełożonego i nauczyciela, który co najwyżej zmartwi się tem, że będzie musiał poprawiać zadania. A jak uczyć? Wzorem będzie mu jego dawny nauczyciel z lat, kiedy sam był uczniem. To wielkie nieporozumienie. Niby rzecz łatwa, ale w rzeczywistości, jeżeli się ma być naprawdę celebrującym mszę narodową, — a powinien nim być każdy polonista — wcale nie tak prostą, jak się na oko wydaje. Nauczanie
Strona:Jan Biliński-Nauczanie języka polskiego.djvu/013
Ta strona została uwierzytelniona.