Strona:Jan Biliński-Nauczanie języka polskiego.djvu/096

Ta strona została przepisana.

traktuje się zwykle jako coś, co immenentnie tkwi w nauczycielu, bo przecież zna litery i umie je składać, wystarczy tylko książkę otworzyć i już wszystko idzie automatycznie; — potem następuje rozbicie całości na części, czytanie ich przez uczni i dalsze postępowanie.
Tu narzuca się pewna pod względem metodycznym dość zawiła i subtelna kwestja: kiedy, w którem miejscu lekcji należy dawać niezbędne rzeczowo-językowe objaśnienia, zanim się rzecz podda literackiemu rozbiorowi? Tu stoi otworem kilka możliwości: można dać ten komentarz przed pierwszem czytaniem, podczas czytania, i po niem, można też te sposoby kombinować. Wybór — bo zależnie od treści ustępu dopuszczalne są wszystkie sposoby — wymaga wielkiego pedagogicznego taktu, doświadczenia, wyczucia najwłaściwszej drogi i zdolności widzenia rzeczy od strony ucznia. Ten ostatni walor jest kardynalnym postulatem: umiejętność stawania na stanowisku ucznia, trzymania ręki na pulsie jego reakcji.
Objaśnienia przed czytaniem dadzą się zastosować przy utworach niewielkich, mało skomplikowanych, do których objaśnień jest niewiele, jakich kilka wyrazów nieznanych, które mogłyby zrozumienie mącić, jakiś szczegół, wymagający rozświetlenia, gdy zależy mi na tem, by już pierwsze przyjęcie treści odbywało się bez przeszkód. Np. przy utworze lirycznym szkodaby było, gdyby fala wzbierającego uczucia miała się rozbić o rafę nieznanego wyrazu, dźwigającego na sobie coś z istoty treści. Oczywiście dużo już antycypuje się w właściwem nawiązaniu. Gdy czytam dajmy na to wiersz Tetmajera pt. „Pochwała dawnej dzielności greckiej“, (Reiter II) muszę przed czytaniem wpleść w nawiązanie, lub zapytać wprost po nawiązaniu, kto to był Ares, Salamina, Termopile, objaśnić słowo wysiek itd. Takie rzeczy