2. co do sposobu opracowania; 3. co do formy, t. j. stylu i języka, t. z. żeby apelował do tych właśnie środków językowych, które podczas ćwiczeń ustnych zdobył i które są jeszcze w umyśle jego świeże, bo wówczas budzą w nim ambicję samodzielnego wypróbowania na nich swych sił.
Nie można żądać od uczniów pisania tego, czego nie czują, nie rozumieją dobrze, w co nie wkładają własnego wysiłku, powtarzając myśli cudze. (Widziałem raz u kolegi temat zadania w I klasie gimnazjalnej: Dlaczego należy pracować? Co mógł biedny żaczek o tem napisać? Odpowiedzi na to pytanie musiały być albo rezonersko-nieszczere, albo ubożuchne, beztreściowe, albo — niesamodzielne. O korzyści językowej, jaką uczeń osiągnął z takiego tematu, lepiej nie wspominać.)
Tematy, choćby najbardziej interesujące, utracą urok, jeżeli będą się co do rodzaju swego ciągle powtarzały. Źródła, z których się czerpie, powinny przedstawiać pewne urozmaicenie. Niech będzie raz opis obserwacji, raz opis obrazka, to znów historyjka na podstawie cyklu obrazków, opowiadanie dawniej słyszanej bajki, obmyślenie zakończenia do opowiedzianego lub podyktowanego początku powiastki, stworzenie samodzielnej powiastki, dobre streszczenie większej całości itd., — chodzi bowiem także o rozwijanie różnych stron duszy.
Najwięcej tematów dostarczy oczywiście życie uczniów: pauza, co projektują w klasie, jak ją przystroili, co znaleźli na wycieczce, zabawa w wojsko itd.
Wyobraźnię rozwijają tematy, stwarzające jakąś fikcję. Np.: dom bez dachu lub o szklanych ścianach, chłopiec latający każe uprzytomnić sobie wszelkie konsekwencje braku nakrycia z wierzchu, czy przezro-
Strona:Jan Biliński-Nauczanie języka polskiego.djvu/170
Ta strona została przepisana.