Tam, niezmierzone miłosierdzie Boże,
Słowem, skinieniem, myślą zdziałać może;
Ile pewności w sercu chrześcianina,
Że Bóg ucieczka prawdziwa, jedyna, —
Tyle jej błysło, czerpiąc sił ostatki,
W tych trzech wyrazach nieszczęśliwej matki!
To też przed tronem Wszechmocnego Pana,
Ta modlitewka nie przygotowana,
Ten odgłos wiary, nadzieja w obawie,
Padła, i Bóg ją przygarnął łaskawie.
Już pożar ustał, rozeszli się ludzie,
Gdy zwolna zmysły wróciły Gertrudzie;
Rozwarła bólem zaciśnięte oczy,
I snać ją widok pocieszył uroczy,
Bo na wybladłe usta przybył w gości
Uśmiech, jak gdyby nie ziemskiej radości,
Bo nad jej łożem stał syn, ocalony
Prawdziwym cudem niebiańskiej obrony,
Przy nim synowa i drobne wnuczęta.
Matka Gertruda uciechą przejęta
Chciała ku niemu wyciągnąć ramiona,