Ta strona została uwierzytelniona.
Chociaż nie wesołą.
O zbóju prusaku
I austrjaku.
Raz sie Kaizerowi,
Bardzo jeść zachciało,
Bo mu w Vaterlandzie
Nie tak smakowało,
Konina i śledzie,
Na carskim obiedzie.
A że Kaizer Wilhelm
To ci chłop nielada,
Bo za czterech mówi,
A za pięciu zjada.
Tak sobie zamierza,
Pójdzie do Paryża.
Przez Belgję idzie,
Bo tam prosta droga,
Pali i rabuje,
I wzdycha do Boga.
Tak robią niemiaszki
Dla Wilhelma łaski.
Ale belgijczycy,
To chłopcy jak dęby,
Wyszli go przywitać
Wybili mu zęby.
Dzielne belgijczyki
Popsuli mu szyki.