Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/15

Ta strona została przepisana.

zgoła o nim zapomnieliśmy, gdy obsiadłszy z góralami «watrę»[1] poczęliśmy wraz z nimi przy ognisku warzyć «herbę»[2] i rosół z ryżem na mięsie.
Na ożywionej biesiadzie, śpiewach, przekomarzaniu się z góralami szybko czas mijał. Delicye zupy, gotowanej na śniegu stopionym w trzech kociołkach a mającej trocha smak dymkowy, podniósł się humor do diapazonu, zwłaszcza na widok mięsa, które nam nasz Vatel góralski rozdzielał ciupagą na drewnie.
Nie spostrzegliśmy, jak północ dawno minęła, a zegarki nasze wskazywały pierwszą godzinę. Barometr szalony skok zrobił w górę —, a ciepłota w szałasie zaledwo wynosiła +2° R. Że ogień płonął przez całą noc, może w ciągu niej przybyło ciepła na jaki stopień. Bądź co bądź gdy Obrochta legł przy samem ognisku, a górale posiedziawszy czas jakiś poszli na noc w otawę do sąsiedniego szałasu, my reszta poobwijawszy się w koce, leżąc pele-mele pokotem, staraliśmy się zasnąć jako kto mógł. Byli tacy, co spali dwie i trzy godziny z rzędu snem nocnym. Inni na uwagę wesołą towarzysza lub towarzyszki, na dowcip lub krotochwilę rzuconą przez budzącego się B......, budzili się co chwila, a wówczas cała rzesza (z wyjątkiem dwojga śpiących snem sprawiedliwych), wybuchała śmiechem homerycznym i gwar przeciągał się na pół godziny, aż znów zmogły wszystkich sen i znużenie. Jedna pani D....mińska oka nie zmróżyła z powodu Ojtka, który figlując przez całą godzinę o północy opowiadaniem dykteryjek i zręcznem naśladowaniem ptaków, nie żałował spirytualiów dla odświeżenia gardła i humoru swego, aż w końcu stoczył się bezwładny z ławki ku ognisku. Zleciłem góralom wynosić go parę razy na śnieg dla orzeźwienia, a choć po niejakim czasie przestał bredzić przez sen, to wszakże pozostała przy nim na czuwaniu pani D. aż do świtu, a obok niej Kubin, podsycający ognisko i rozpamiętywujący czasy pierwszej swojej młodości, kiedy był uważany za damskiego przewodnika par excelence.

Nazajutrz przed godziną siódmą byliśmy już wszyscy na nogach. Gdy górale warzyli herbę przy ognisku, każdy z uczestników wycieczki wychylał się kolejno z szałasu pod

  1. Ogień.
  2. Herbatę.