Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/22

Ta strona została przepisana.

na prawo, przeto opisane tak dosadnie przez Eliasza przejście »przez cieśninę między dwiema skałami w kotlinę strasznie dziką, zamkniętą zewsząd niebotycznemi turniami« dokonywane było w pierwszej chwili bez uwagi i wrażeń. Sama koleba okazała się wybornym przystankiem dla górali, którzy w jej skalnem wyżłobieniu przysiedli na minutę, gdy my idąc za nimi poprzestaliśmy na parusekundowem przesunięciu się obok niej i błyskawicznem spojrzeniu mimochodem w rozwartą z lewej strony ścieżki naszej przepaść bezdenną.
Przebywszy zakręt przy drugiem piętrze i podniósłszy wzrok ku spiętrzonej pod obłokami przerwie w grzebieniu gór, ujrzeliśmy tam samą przełęcz i owe prowadzące ku niej od stóp naszych olbrzymie usypisko, które odsłania Zawrat w całej jego okazałości. Nie napróżno Chałubiński nazwał je malowniczo »gościńcem tatrzańskim«, boć mimo pobłażliwości tej nazwy nawet dla wycieczek letnich, i dziś się przedstawiło ono jako wykuta wśród skał ku stropowi nieba najszersza z gościńców wspaniała droga z całą wyrazistością dająca pojęcie o tych szlakach, któremi przed tysiącami lat zsuwały się groźnie lodowce ze szczytu gór w doliny. Dziś on bardziej zasługiwał na miano gościńca dziewiczego; podniesiony wysoko ku niebu jak senna drabina Jakóbowa, był tak niepokalanie gładkim i nietkniętym, że po białej jego, jędrnej powierzchni śnieżnej mogło opuszczone na szczycie już nie tylko jabłko prarodzica naszego, ale wraz z nim i jego dostojna towarzyszka stoczyć się bez przeszkody o parę kilometrów w dół aż po za »Zmarzły«.
Najmłodszy z nas Józek, lekceważąc ową dziewiczość, rychło a żałośnie doznał całą siłę jej oporności; gdy bowiem po półgodzinnych zapasach z nią, poprawiając sobie torbę z tyłu ciupagą, opuścił tę ostatnią, mimo ostrza swego potoczyła się ona tak daleko w dół, że niepodobieństwem było wracać po nią: zniknęła bezpowrotnie i chyba juhasi na wiosnę lub pierwsi letni turyści może odszukają przypadkiem ten ślad naszego zimowego tamtędy pochodu, a w takim razie zapewne nie omieszkają zrzec się tej pamiątki na rzecz jej prawnego właściciela.
Nam jako doświadczeńszym przypadł zaszczyt pierwszy oględniejszego łamania owej dziewiczości. Jęliśmy się wszakże tego zadania z całą siłą i zaciekłością pionierów. Przo-