Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/28

Ta strona została przepisana.

dni oczekiwania niepewnością i trwogą, a w nocy co godzina wstawała i wybiegała na gościniec, ażali nie wracamy.

∗                    ∗

Gdyby człowiek, obejrzawszy się wstecz, objął jednem wejrzeniem tę całą choćby najkrótszą drogę życia własnego, którą przebiegł i zliczył w jednej samie wszystkie trudy i bole, jakich doznał na niej, musiałby niezawodnie zapytać siebie: ażali możliwą było rzeczą wsączyć w siebie tyle goryczy i tyle trucizny bez rozbicia ducha, bez zgruchotania ciała. Takiego samego wrażenia doznaliśmy, stanąwszy przed ostatniem najwyższem, pozostałem nam do przebycia piętrem zawratowem i oglądnąwszy się wstecz na przebieżoną dotąd jego drogę. Gdy się patrzyło na tę zda się bezmierną, stromą, szklistą, śmiertelnym całunem okrytą pochyłość usypiska, mimowolnie stanęło w duszy pytanie: czy podobna, aby ta przestrzeń była aż tak groźną? Ale jak szczęściem dla wytrzymałości ducha ludzkiego wszystkie bole i gorycze jego nie na raz się spijają, tak też wielką dla turysty w górach wygraną, że przed przejściem góry nie porywa go duch niewidzialny na samą wyżynę i nie okazuje mu wpierw w innej perspektywie całą grozę do pokonania trudności, bo jej w pragnieniu swojem możeby nie pokonał, a cofnął by się.
Tak odmiennem bywa wejrzenie z dołu a z góry.
Toć i teraz, gdyśmy się zaczęli wspinać na to ostatnie piętro i spojrzeli na jego bliską kończynę przełęczową — zdało nam się tak samo jak w życiu: oto kres naszych pragnień i celów, tak bliski, tak niedaleki: kamieniem przerzucić, rękę wyciągnąć, a dosiągniemy. Lecz chwila za chwilą, znów jak w życiu, mijają bez widocznego rezultatu. Wspinamy się już trzy kwadranse, a cel naszych pragnień nie jak zaklęty stoi na jednem miejscu, lecz tak powoli, tak ciężko zbliża się ku nam, że drażni cierpliwość naszą i wyzywa ją z siłą demoniczną do gwałtownych zapasów z przeszkodami, rodzi niepohamowany niczem upór i żądzę wściekłą pokonania tych trudności. A małemi one nie są, widzimy je i uczuwamy co raz bardziej. Śnieżyca padać ustała, znikła też pod stopami ostatnia warstwa śniegu, natomiast zimno dojmujące z naturalnego u wyżyn obniżenia się temperatury wzmaga wiatr silny, przeszywający na