Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/8

Ta strona została przepisana.

stwach ciekawość, lub popłoch. Ogień błyskał w oczach nawet zamglonych, rumieniec występował na twarze bledsze, ręce w żywości ruchów rwały się wzajem do uścisku, a piersi wyrzucały raz po raz to kaskady okrzyków uniesienia, to słów radości i energii, przelewających się rzutami śmiałemi od jednego do drugiego. W niespełna minutę czasu myśl gorączkowa, zapalna, febryczna przeszła w mocne i niezłomne postanowienie czynu, możliwe tylko w naszej zapalnej, skorej do czynów naturze, zwłaszcza wobec majestatu piękna tatrzańskiego i pod ożywczem, podniecającem siły i energię powietrzem zakopańskiem. I pomyśleć: kogo ono bardziej podnieca i rwie w krainę cudów — kobiety nasze czy mężczyzn?...
— Ty, Józiu, pójdziesz z nami do Czarnego Stawu, nieprawdaż?
Do dwudziesto-letniego młodzieńca, przybyłego poraz pierwszy na dni kilka w Tatry, ozwała się jego przybrana matka i tejże siostra.
— Pójdę! — szepnął młody człowiek, wodząc pytającym wzrokiem po obecnych i chwytając zwolna wibracyę głosów serdecznych w tonie wykluczającym przeczenie.
— Pan Jozef pójdzie, pójdzie... Ty, Józiu, pójdziesz z panem do Morskiego Oka, wszak to jedyna dla ciebie sposobność, — dźwięczały znów głosy pragnących świadectwa męzkości.
— Pójdę! — odrzekł politechnik z determinacyą.
Starszy o lat kilka p. B., pełen humoru, utalentowany komik, któremu dla wątłości zdrowia lekarze wskazali oszczędność i powolność ruchów, a wzbronili wychodzić po zachodzie słońca, wcale nie czekał wezwania dam, lecz do gromady zbornej biegł już chyżo, niosąc w jednej ręce serdak, a w drugiej olbrzymi turystowski kij bambusowy.
Wyznaczyłem godzinę jednę do przeprowadzenia wszelkich przygotowań dla tak raźnie zaimprowizowanej drużyny — przeciąg czasu zbyt mały dla refleksyi i ostygnięcia zapału, gdyby się nawet godziło przypuszczać, że wśród towarzystwa znajdzie się jednostka zdolna do obniżenia temperatury tego zapału. Na Jordanówce tedy zakipiało ruchem niezwykłym, pulsacyą życia gorączkową. Posłaliśmy po nowy zastęp czterech górali dla naszej straży. Przybyli dwaj pierwszorzędni przewodnicy, jeden drugorzędny i czwarty z po za ich sfery. Panią J. prosiłem o zlustrowanie ciepłego spodniego odzienia