Trudności nastręczające się polskim turystom w odwiedzaniu szczytu Łomnicy, spowodowały mnie i mego przewodnika Macieja Sieczkę do szukania wyjścia od strony północnej, przez coby usunięto odległość drogi i znaczne wydatki w Szmeksie.
Wybraliśmy się wózkiem do Jaworzyny, gdzio przenocowowszy szliśmy doliną pod Murań i Hawrań na Koperszady, drogą już niejednokrotnie zwiedzaną i opisywaną (zob. Obrazki z podróży do Tatr i Pienin, wydanie 2. Kraków 1872). Od Koperszadów dopiero zaczęła się okolica nieznana ani mnie, ani Sieczce. U stóp naszych leżała dolina Kezmarska (Weisswasserthal), otoczona wierchami, które wznosząc się w głębi skaliste i poszarpane, w spadach ku Spiżowi zieleniały trawiastemi upłazami i kosodrzewiną. Z Koperszadów dolina ta cała przejrzeć się nie da. Przepatrzyliśmy ją później z wierchu Kezmarskiego. Plan jej przedstawia się następująco: W kierunku ku południowemu zachodowi (od Koperszadów po prawej) biegnie od Koperszadów pasmo skaliste, strzelające trzema głównemi szczytami, Białego, Czerwonego i Zielonego jeziora: Kopa, nad Kołowem, Baranie Rogi. Szczyty te nieprzylegające bezpośrednio do doliny, wysełają ku niej poszarpane odnogi, między któremi zawarte wywyższone dolinki, dają przejście na drugą stronę pasma. Lecz ostatnia z nich spadając stromemi ścianami na dolinę Kezmarską, przystęp ma zbyt utrudniony. W tem to pasmie, na odnodze idącej od środkowego szczytu, wznosi się nieprzystępna turnia „Jastrzębia“ (Karfunkelthurm)[1].
Z przeciwnej strony doliny Kezmarskiej, bieży ku północnemu zachodowi Grań Rakuska (Ratzenberg), zrazu upłazista, potem nastrzępiona turniami, z wy-
- ↑ Słowiańskiego nazwiska tej turni zaledwie dopytałem się. W Kezmarku mają tylko jej niemieckie miano. „Jastrzębią“ (Jastraba), nazwali mi ją dwaj Słowacy ze Stoli, naśladując przy tem ruch i głos drapieżnego ptaka. Od tychże Słowaków dowiedziałem się słowiańskiej nazwy regla Stösschen.