Strona:Jan Jeleński - Żydzi na wsi.djvu/10

Ta strona została przepisana.
—   4   —

Rzecz prosta, że im położenie wyzyskiwanych jest cięższem, a liczba wyzyskujących się zwiększa, tem i egzystencya tych ostatnich, w danej miejscowości, staje się trudniejszą i silniejszem jest parcie do szukania zajęć spekulacyjnych w miejscach zapewniających więcej korzyści i widoków.
Polem takiem zyskownem dla owej klasy miasteczkowej, są obecnie wsie i osady rolne.
Dobrobyt ludności włościańskiej, w ciągu ostatnich zwłaszcza kilku lat, podniósł się znacznie, a fakt ten stał się naturalnie najsilniejszą przynętą dla wszelkiego rodzaju przekupniów i spekulantów.
Gdybyśmy mieli porządnie prowadzoną statystykę, moglibyśmy to na cyfrach sprawdzić, że im jakaś wieś jest zamożniejszą, tem skwapliwiej klasa ludności nieprodukcyjnej ciśnie się do niej.
W istocie, zjawisko to jest do tego stopnia widocznem, iż niedawno w jednem z pism czytaliśmy, w sposób poważny wypowiedziane zdanie, że dotychczasowe reformy i starania w celu podniesienia dobrobytu włościan, idą, po największej części, „na korzyść innej kasty“.
Jeżeli więc przez ludzi „wnikających w życie ludu wiejskiego“ w ten już sposób stawianą jest kwestya, to dla każdego człowieka myślącego, nie może być obojętnem pytanie: do czego i u nas także dojść może, skoro trud rolnika będzie systematycznie, na coraz szerszą skalę eksploatowany i skoro te środki, któreby włościaninowi posłużyć mogły do udoskonalenia oraz podniesienia swej pracy, iść będą na utrzymanie kasty nieprodukcyjnej?
Lud wiejski, jak to w innem miejscu mieliśmy już sposobność zaznaczyć, jest dla nas klasą podwójnie ważną: najprzód jako materyał w gruncie zdrowy i możliwy do wyrobienia, a powtóre jako massa mająca w swem posiadaniu