Strona:Jan Jeleński - Żydzi na wsi.djvu/21

Ta strona została przepisana.
—   15   —

Tym sposobem wsie całe, rozdzielane zostają pomiędzy spekulantów niby „prawo własności“, a im wieś jaka jest zamożniejsza, tem baczniej strzegą jej hazakowi ci posiadacze.
Wistocie są dzisiaj wsie, gdzie handlarz podobny staje się monopolistą, od którego zależy cale niemal urządzenie gospodarstw i stosunków włościańskich.
Że zaś wsie, posiadające opiekunów takich, nie są w stanie rozwijać się materyalnie, że dobrobyt włościan zamiast podnosić się, niknąć i upadać musi, że wreszcie mniej zamożne gospodarstwa włościańskie, przechodzą powoli w formalną arendę spekulantów, tego zdaje się dodawać nie potrzebujemy.
Tak się przedstawia kwestya coraz liczniejszego osiadania u nas, wpośród ludności rolniczej, klasy spekulantów, nie przebierających, jak widzieliśmy, w środkach i nie cofających się przed niczem.
Właściwie, jest to złe, mogące głęboko sięgnąć w nasz organizm społeczny i narazić go na ciężką, może nieuleczalną chorobę; złe więc, przeciw któremu przedsięwzięcie środków skutecznych, należy do tych zadań ogólnych, których w żadnym razie odkładać niewolno.
Mówiąc to, nie myślimy kreślić nowych projektów, tem więcej, że środki takie, któreby zdołały odrazu złe ukrócić i zapanować nad niem, nie są w mocy samego społeczeństwa.
Z drugiej strony, wiemy dobrze, że są ludzie, którzy patrząc na kwestyę tak jak się przedstawia, pragnęliby szczerze przyczynić się do jej złagodzenia i w tym celu widzimy nawet pewne, tu i owdzie przedsiębrane, usiłowania.
Inicyatywa wychodzi od ludzi, którzy nietylko lud miłują, ale i pojmują jego znaczenie jako klasy rolniczej; robią oni więc nieraz, na co im siły i możność pozwalają, lecz, trzeba wyznać, są to usiłowania wyjątkowe.