Strona:Jan Jeleński - Żydzi na wsi.djvu/29

Ta strona została przepisana.
—   23   —

taki jeden, ciągnie za sobą dziesięciu innych, biorąc już razem z niemi całą wieś i całą jej produkcyą, w formalną arendę.
Jeżeli wogóle ziemiaństwo nasze poczyna baczniej rozglądać się we własnem położeniu i w stosunkach kraju, to czas byłoby zwrócić większą uwagę i na stosunek ludności wiejskiej do żydowskich klas handlujących, mając to na uwadze, że lud jest siłą, a obrona siły tej od zastawianych na nią, z coraz większą usilnością, sieci monopolu i wyzyskiwania, należy niezaprzeczenie do najpierwszych zadań i obowiązków obywatelskich.
Z drugiej zaś strony, nie należałoby zapominać, że owa organizacya wyzysku, o której mówiliśwy dotąd, a w której głównie spoczywa siła i żywotność żydowskiego plemienia, staje się w swych następstwach organizacyą ucisku jednej klasy przez drugą, a jest to prawem ogólnem, że każdy ucisk w tym rodzaju, wcześniej lub później prowadzić musi... do reakcyi.
Kończąc, chciałbym zreasumować to, co w podjętej przezemnie kwestyi, tak ze strony państwa, jak i społeczeństwa najpilniejszem byłoby dzisiaj do zrobienia:
A więc:
1-o   Ograniczenie do minimum liczby karczem wiejskich.
2-o   Zniesienie tak nazwanych „karczem przydrożnych“, kryjących się dziś na uboczach i pustkowiach.
3-o   Zniesienie tak nazwanych „suchych arend“ żydowskich.
4-o   Dopilnowanie, aby prawo zabraniające żydom trudnić się sprzedażą trunków po wsiach, było z całą ścisłością wykonywane.
5-o   Udzielenie wszelkiej możności mieszkańcom wsi i osad zakładania kas pożyczkowych i oszczędności, czy-