Strona:Jan Jeleński - Żydzi na wsi.djvu/8

Ta strona została przepisana.
—   2   —

wielkiego obywatela, były słuszne, czas i praktyka przekonały nas o tem... niestety zbyt dotkliwie.
Dość wspomnieć o Galicyi, aby się przekonać, że przepowiednie Staszica co do „pomięszania się żydów z ludem wiejskim“ sprawdziły się co do słowa.
Tysiące rodzin włościańskich, ogołoconych z mienia, przez różnego rodzaju spekulantów wiejskich, wyeksploatowanych do ostatniego grosza i rzec można wydziedziczonych — rzucających ziemię rodzinną i emigrujących dziś do Ameryki, to zaiste fakt wymowniejszy nad wszelkie dowodzenia.
W obec faktów podobnych, jeżeli już nic innego to sam instynkt zachowawczy ogółu, powinienby pobudzić do zastanowienia się nad złem, wiszącem nad społeczeństwem w postaci wielkiemi głoskami wyrytej i poważnej groźby.
Emigracya wyniszczonej materyalnie, upadłej na duchu i zdemoralizowanej ludności galicyjskiej, zdaje się mówić: „Tak nikną społeczeństwa nie umiejące utrzymać stanu rolniczego, a z nim najważniejszej podstawy swego istnienia: ziemi.“
Tu więc nie idzie już tylko o tak zwaną „kwestyę żydowską“, ale o obronę tego, co stanowi podwalinę naszego bytu.
Oddać ludność rolniczą na pastwę spekulantów, lichwiarzy, przekupniów i t. p., znaczyłoby prawie to samo co wyrzec się części naszego „ja“ i, jak powiedział Supiński, „wysadzić się rozmyślnie w powietrze“.
Gdzie idzie o tak ważne sprawy, tam już ani sympatye ani antypatye plemienne nie mogą grać roli, bo na pierwszym planie staje interes społeczeństwa obowiązanego dbać o swój byt i przyszłość.
Z tego patrząc punktu, sądzimy, że położenie włościan galicyjskich, zgotowane głównie przez ludność izraelską, powinnoby być aż nadto przekonywającym dowodem, iż