Wtedy, rycerze, nadejdzie czas,
Godzina ta przebłoga,
By hymn wznieść wam na cześć,
Gdy tucza ucichnie sroga,
Gdy już bitewny umilknie gwar,
Gdy tucza ucichnie sroga.
W pomrok zapada świat dokoła
I światłość słońca gaśnie,
Nim byt śmiertelny wchłonąć zdoła
Jej nieśmiertelne jaśnie.
Obrazy mi się kiedyś śniły,
Co duszę moją uskrzydliły,
Wyniosły nad Czasu wrzątek:
Stanął przedemną wid człowieczy,
Który miał widzieć kres wszechrzeczy,
Jak Adam ich początek.
Słońce spoziera niewesoło,
Ziemię zgniótł ciężar wieku,
Szkielety ludów naokoło
Przy tym ostatnim człeku.
Ci padli w bitwie — zardzewiały
Oręż piszczele ich trzymały,
Tych głód i dżuma zżarły;
Wszelaki tyniec jak zaklęty,
Z trupami toczą się okręty
Na morski brzeg wymarły.
I on, jak prorok, głos podniesie,
Bez trwogi się wynurzy,