Śmiać się z wszystkimi, choć tak przecie
Nie było dawniej. Lecz gdy w trudzie
Zostawiłaś mnie, niczem-ś w świecie
Dla mnie, jak niczem wszyscy ludzie!
Próżno mi lekką stroić lutnię:
Śmiech, co urągać chce żałobie,
Która z pod niego patrzy smutnie,
Jest jako róży kwiat na grobie.
Choć towarzysze od puharu
Chcą ból w wesołej gnać godzinie,
Rozpalać duszę mą do żaru,
Serce samotne przecież ginie.
Dobrze samotną, cichą nocą
Zatopić wzrok swój w nieb przezroczy,
Bo mi się zdaje, że się złocą
Tak samo twe myślące oczy.
Nieraz egejskie prując wody
Przy blasku Cyntji, myślę sobie:
„Tyrza na księżyc patrzy młody!“
Lecz ach! on świeci na jej grobie!
Nieraz, gdy bole mnie trapiły,
Gdy sen nie schodził na me łoże,
„Dobrze“, myślałem już bez siły,
„Że Tyrza widzieć mnie nie może.“
Ale jak wolność dawać szkoda
Niewolnikowi, co już kona,
Tak darmo wróci mi Przyroda
Życie, gdy Tyrza pogrzebiona.