W Tyrzy-m dni lepszych miał rękojmię,
Gdy życie, miłość były świeże;
Dziś wzrok twój ócz mych już nie pojmie,
W takiej to blask ich przygasł mierze!
Twe serce, dane mi od ciebie,
Zmilkło... Z jakiego zaś powodu
Moje — niech raz już śmierć je grzebie! —
Ma wciąż odczuwać rękę chłodu?!
Gorzka rękojmio! Smutny darze!
Powitać ciebie jakże miło!
Uchowaj miłość w dawnym żarze,
Lub serce złam, co się tuliło!
Miłość łagodzi czas i prości,
Lecz nie zabija!... W mym rozumie
Pierwszą z tysiącznych jest miłości
Ta, co się zmarłych zrzec nie umie.
Niech już me serce bić przestanie,
Kogóż bo jeszcze niem poruszę?
Lecz choć omija mnie kochanie,
Ja kochać muszę.
Dni me to zwiędły liść; owoce
I kwiat miłości szczezły marnie!
Robactwo, rak i cierpień moce —
To mnie ogarnie!
- ↑ Wiersz napisany na krótki czas przed śmiercią. Byron dał mu tytuł: „Na dzień, w którym skończyłem lat trzydzieści sześć“. — Missolunghi, 22 stycznia 1824.“