Ogień, co wnętrze me pożera,
Jak niby wulkan gdzieś w pustyni:
To nie pochodnia życia szczera —
Stos się zeń czyni.
Nadzieja, trwoga, zazdrość, szały,
Miłości żar i ból jej głuchy
Dziś już nie dla mnie: pozostały
Li jej łańcuchy.
Ale nie dziś, nie tutaj o tem,
Gdy tam niejeden już z rycerzy
Czoło swe wieńczy sławy splotem,
Lub w grobie leży.
Chwała i zastęp greckich męży,
Miecz i proporzec — cel dzisiejszy!
Spartanin, niesion na pawęży,
Nie był wolniejszy.
Zbudź się, — nie Grecja, ta już w boju! —,
Zbudź się, mój duchu! Myśl, przez kogo
Do ojczystego tęskni zdroju
Krew ma tak błogo!
Te żądz niemęskich zdepc porywy,
Niech raz ja dzień ten już pogrzebię!
Gniew piękna, jego uśmiech żywy
Dziś nie dla ciebie!
Giń, gdy żałujesz swej młodości!
Na polu walki wyrwie z matni
Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.