Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

Śmierć cię chwalebna! Tam złóż kości,
Stłum dech ostatni!

Co inni mieli bez szukania,
Szukaj: w żołnierskim tylko grobie
Szukaj posłania, nikt nie wzbrania
Tam spocząć tobie!


MROK[1].

Sen miałem kiedyś, choć nie sen to może.
Słońce promienne zagasło, a gwiazdy
W wiecznych błądziły przestworach, ściemnione,
Bez dróg i blasków. Lodowata ziemia
W bezksiężycowej zawisła przestrzeni,
Ślepa i czarna. Pojawił się księżyc
I znikł i znów się pojawił, lecz z sobą
Dnia on nie przyniósł. Ludzie, przerażeni
Tą straszną pustką, zapomnieli całkiem
O namiętnościach, a chłód wszystkie serca
Do samolubnych pchał modłów o światło.
I ludzie żyli jakby przy ognisku:
Trony, pałace głów koronowanych,
Domy i chaty, schroniska wszystkiego,
Co tylko żyje, płonęły. Szły z dymem
Miasta; naokół palących się mieszkań
Tłum się gromadził, ażeby raz jeszcze,
Jeden drugiemu, spojrzeć sobie w oczy.
Szczęśliwi byli ci, co się gnieździli

  1. Mickiewicz, przekładając ten jedenastozgłoskowy, nierymowany utwór, posługiwał się wierszem trzynastozgłoskowym i rymowanym.