Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/008

Ta strona została uwierzytelniona.

z sobą; mam ja jednak do opowiedzenia i przeczytania wam coś bardzo ciekawego, a jeżeli wasza wola to posłuchajcie!
— Ależ prosimy was o to! rzekł Józef Brona, najstarszy gospodarz ze wsi.
— Otóż więc, mówił daléj Mateusz, wracając z Radomia, zatrzymać się musiałem w Zwoleniu, aby od garbarza tamtejszego odebrać przed paru miesiącami zamówione skóry na rzemień. Nie było go jednak w domu bo pojechał z towarem na jarmark do Sienna, i dopiéro przed wieczorem miał wrócić. Dowiedziawszy się o tém postanowiłem zaczekać, ażeby nie być zmuszonym jechać drugi raz taki kawał drogi po odbiór skór zamówionych. Było to jeszcze rano i właśnie dzwoniono w kościele na nabożeństwo, a że ja, jak to wiecie, kieliszkiem zabawiać się nie lubię, a i znajomych w Zwoleniu nie mam, więc umyśliłem sobie pójść do kościoła i wysłuchawszy Mszy św. pomodlić się, dziękując Panu Bogu za wszystkie jego łaski i dobrodziejstwa. Zaszedłem téż do kościoła, a że nabożeństwo jeszcze się nie rozpoczęło, tak zmówiwszy pacierz, począłem się rozglądać po świątyni wcale pięknéj i schludnéj, i wtedy spostrzegłem, że w jednéj z kaplic znajduje się śliczny pomnik z czerwo-