Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/021

Ta strona została uwierzytelniona.

Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potém szlachci pańskie stoły;
A ją swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie,
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię Pan tak kładzie
Jako szczep najpłodniejszy w hesperyskim [1] sadzie.


Skończywszy czytać wiersz: „o lipie“ — Mateusz zatrzymał się chwilkę, a gdy obecni milczeli, ozwał się w te słowa:
— No! a teraz przeczytam wam parę pieśni z „Żalów“ czyli: „Trenów“, abyście mogli mieć pojęcie jak wielką jest miłość rodzica, i jak straszny żal rozdziera serce jego, gdy utraca ukochane dziecię! W żalach tych maluje się cała dusza Kochanowskiego, niéma téż człowieka, który czytając Treny nie zalałby się łzami i tak jak on nie płakał po śmierci swéj Urszulki!
Rzekłszy to, Mateusz począł czytać:

ŻAL X.

Orszulo moja wdzięczna! gdzieś mi się podziała?
W którą stronę, w którąś się krainę udała?
Czyś ty nad wszystkie nieba wysoko wzniesiona
I tam w liczbę aniołów małych policzona?

  1. Znaczy tyle co rajskim“.