Wiodłem swój żywot tak skromnie,
Że ledwie kto wiedział o mnie;
A zazdrość i złe przygody
Nie miały mi w co dać szkody;
Lecz Pan, który, gdzie tknąć widzi,
A z przestrogi ludzkiéj szydzi,
Zadał mi raz tém znaczniejszy,
Czymem już był bezpieczniejszy;
A rozum, który w swobodzie
Umiał mówić o przygodzie,
Dziś ledwie sam wié o sobie,
Tak mnie podparł w méj chorobie.
Czasemby się chciał poprawić,
A mnie ciężkiéj troski zbawić,
Ale gdy siędzie na wadze.
Żalu ruszyć nie ma władze.
Próżne to ludzkie wywody,
Żeby szkodą nie zwać szkody;
A kto się w nieszczęściu śmieje,
Jabym tak rzekł, że szaleje.
Kto zaś na płacz lekkość wkłada,
Słysząc dobrze, co powiada;
Lecz się tém żal nie hamuje,
Owszem większy przystępuje;
Bo mając zranioną duszę,
Rad i nierad płakać muszę.
Co snać nie cześć, to ku szkodzie,
I zelżywość serce bodzie.