Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyniosłam ci na ręku wdzięczną dziewkę twoję,
Abyś ją mógł oglądać jeszcze, a tę swoje
Serdeczną żałość ujął, która tak ujmuje
Sił twoich i tak zdrowie nieznacznie twe psuje,
Jako ogień suchy knot obraca w perzyny,
Darmo nie upuszczając najmniejszéj godziny.
Czyli nas już umarłe macie za stracone
I którym już na wieki słońce jest zgaszone?
A my owszem żywiemy żywot tém ważniejszy,
Czém nad to grube ciało duch jest szlachetniejszy;
Ziemia w ziemię się wraca, a duch z nieba dany
Miałby zginąć ani na miejsca swe wezwany?
Oto się ty frasuj, a wierz niewątpliwie,
Że twoja najmilsza Orszulka żywie;
A tu więc takimci się kształtem pokazała,
Jakoby się śmiertelnym oczom poznać dała;
Ale między anioły i duchy wiecznemi
Jako wdzięczna jutrzenka świeci, a za swemi
Rodzicami się modli, jako to umiała
Z wami będąc, choć jeszcze słów nie domawiała.
.................
.................
.................
.................

— No! jak widzę — ozwał się Mateusz przerywając czytanie — że posmutnieliście wszyscy słuchając tych: „Żalów“, otóż na rozweselenie odczytam nieco z „Pieśni“ i „Fraszek“ naszego poety, który umiał być także i wesołym, rozśmieszając i siebie i przyjaciół swoich.