Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.

Krwią drudzy zysk oblewają,
Gardło na to odważają.

Oracz pługiem zarznie w ziemię,
Ztąd i siebie i swe plemię,
Ztąd roczną czeladź i wszystek
Opatruje swój dobytek.

Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają,
Nań przychodzi z owiec wełna
I zagroda owiec pełna;

On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszystko nosi.
Skoro ten siew odprawiemy,
Komin wkoło obsiędziemy;

Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne pląsy z ukłony,
Tam cenar, tam i goniony.[1]

A gospodarz wziąwszy siatkę
Idzie mrokiem na usadkę,
Abo sidła stawia w lesie;
Jednak zawżdy co przyniesie.

W rzece na gęste więcierze,
Czasem wędą ryby bierze;
A rozliczni ptacy w koło
Ozywają się wesoło.

Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz siedząc w chłodzie

  1. Gry miejscowe.