Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

Gra w piszczałkę proste pieśni,
A Faunowie[1] skaczą leśni

Za tym skrzętna gospodyni
O wieczerzy pilność czyni,
Mając doma ten dostatek
Że się obejdzie bez jatek;

Ona sama bydło liczy,
Kiedy z pola idąc ryczy,
Ona i spuszczać pomoże;
Męża wzmaga jako może.

A niedorośli wnukowie
Chyląc się ku starszéj głowie,
Wykną przestawać na male,
Wstyd i cnotę chować w cale.

Dzień tu; ale jasne zorze
Zapadłyby znowu w morze,
Niżby mój głos wyrzekł wszystek
Wieśne wczasy i pożytek.




FRASZKI.

NA HARDEGO.

Nie bądź mi hardym, chociaś wielkim panem,
Jam nie starostą ani kasztelanem,
Ale gdy najmniéj podweselę sobie
Siła mam w głowie panów równych tobie!


  1. Leśne duchy.