Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

cie obstaję i ją téż chwalę..... Cnota a przyzwoite obyczaje, te ludziom szacunek jednają; w pijaństwie nic takowego nie widzę, na coby ludzie słusznie łaskawi być mieli, zaś wiele tego, czemuby się właściwie brzydzić mogli. Ale mi podobno rzeczesz: u Włochów to nawykłem, prawda, że nie u Niemców, bo takież opoje, jakoż i my. Ale jeślić się Włochów w tém naśladować nie da, znajdziesz to i u Turków, których ty za pogany masz! Lecz baczny człowiek nie to ma czynić co u drugiego widzi, ale to co mu należy. Nie kładęć za powinność cudzych obyczajów, ale tylko, abyś się im przypatrzył, a będą się li z cnotą a z rozumem zgadzać, czemu ich naśladować nie masz? Nie przeto, że tak Włoch albo Hiszpan czyni, ale przeto, że tak twoja powinność każe. Bo tłomacz ty sobie jako chcesz pijaństwo, zawżdy je potępienia godném znajdziesz. A jeśli wstrzemięźliwość (na co mi każdy pozwoli) cnotą nazwać musim, to zapytam ciebie jak sprawiedliwie nazwiesz pijaństwo?

Nie darmo Bacha [1] z rogami malują,
Bo pijanego i dzieci poczują.
Niech głowa, niech mu służą dobrze nogi,
Sama postawa ukazuje rogi!




  1. Znaczy tyle co „zły duch” — „djabeł.”