brać takiego znaczenia, o jakiem mówił Dr. Mitręga. Na wszelki wypadek, było mu to obojętnem; ambicya jego sięgała tylko tak daleko, jak potrzeba egzysteucyi, a więc aż do posady, któraby mu chleb zapewniała, a nie do rozdawnictwa posad. To, co mu ofiarował p. Mitręga, wydawało mu się już samo w sobie tak świetnem, że przerażała go raczej mysi, czy zdoła sprostać pretensyom, jakie ludzie mieć mogą do człowieka, któremu płacą 120 idealników miesięcznie — pensyę dwu profesorów! W tym też duchu odpowiedział p. Mitrędze.
— O, niechaj pan o to będzie spokojnym! Z takim zapasem wiadomości, jaki pan posiadasz, będziesz pan prawdziwem światłem w redakcyi! Zresztą, z początku będę panu dawał wskazówki, jak i co potrzeba zrobić, zwłaszcza pod względem poli...
— Politycznym?
— Nie, nie, polityczny kierunek pisma już ja biorę sam na siebie, chciałem powiedzieć co innego. Jakże u licha... wypadło mi z pamięci... słowo, które także zaczyna się „poli“. A-ha, politechnicznym!
— Pod względem technicznym — poprawił spokojnie Stanisław. — Smiechowski i Języczkowski daliby byli pięć idealników, gdyby im kto pozwolił był posłuchać tę rozmowę, ale na szczęście, nie wiedzieli o niej wcale.
— Tak, chciałem powiedzieć, pod względem technicznym. Głownem zadaniem paóskiem będzie czuwać nad tem, ażeby się pismo nie kompromitowało nieuctwem, ani rubasznością formy, albo też niepotrzebną polemiką o drobiazgi. Co do ogólnego kierunku, głównem zadaniem Orędowniczki jest walka ze wstecznictwem Raka i Rakowiczan na polu politycznem, społecznem i ekonomicznem — w obecnej zaś konstelacyi wykazanie konieczności wojny z Laputańczykami.
— Walka ze wstecznictwem i z Rakowiczanami i wojna z Laputańczykami — powtórzył Stanisław, jak gdyby sobie zapisywał w pamięci program Dr. Mitręgi.
— Jakże, zgadzasz się pan na to?
Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/101
Ta strona została przepisana.