wziąłem ze sprawozdań Szturchańca. Wobec takich napadów, stanowisko Orędowniczki było bardzo trudnem do utrzymania — cóż bowiem począć z przeciwnikiem, o którym nie da się powiedzieć nic więcej jak tylko to, że ma jednę nogę krótszą od drugiej? A tymczasem, oficyał Kostruba przynosił aż do Lej zora na miód egzemplarze nieznośnego pisemka humorystycznego, i mszcząc się za różne szykany, których zwykle padał ofiarą, porównywał karykatury Szturchańca z fizyognomiami swoich prześladowców, znajdując, że trafiono je doskonale. Tymczasem także Orędowniczka, szpaki, Marcin i inne narzędzia akcyi politycznej zrobiły już były bardzo znaczny wyłom w owym zapasie idealników, który dr. Mitręga otrzymał był od hr. Skirgiełły. Stosownie do instrukcyi, którą otrzymał był swojego czasu, udał się do adwokata, dr. Sciślewicza. Ten odpowiedział mu, że hrabia kazał sobie tylko zaprenumerować Szturchańca, bo jest cierpiącym w skutek przeziębienia i nudzi się bardzo — ale o Orędowniczce nic nie wspominał.
Potrzeba było koniecznie coś na to poradzić, muszę bowiem oświadczyć z góry, że własne fundusze dr. Mitręgi były poniekąd już wyczerpane na kilka lat przed jego urodzeniem. Składały się one z majętności tabularnej Wielkie i Małe Znikło, z Niebywałami i Wulką Niebywalską, obejmującej razem, według „Skorowidza W. W. ks. ks. Milicyi i Ladweryi z uksiążęconem hrabstwem Sokołowskiem“, 2 morgi „łąk i ogrodów“ i 3 morgi „pastwisk“. Dawały one wprawdzie właścicielowi swemu prawo do żądania arendy w wysokości 300 id. od karczm, pobudowanych w owych 4ch osadach, i do prowadzenia procesu o przyległe 2 morgi lasu i wikliny, ale ponieważ karczmy owe powaliły się były właśnie, jak mówiłem, na kilka lat przed urodzeniem dr. Emanuela, więc arendarze, pobudowawszy się na nowo własnym kosztem, nietylko odmawiali zapłacenia tenuty, ale co gorsza, zasekwestrowali wyliczone powyżej grunta dworskie, w skutek czego majątek dr. Mitręgi składał się właściwie tylko z jednego większego procesu i czterech mniejszych — co jak każdy przyzna, wystarczało wprawdzie do
Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/115
Ta strona została przepisana.