Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/123

Ta strona została przepisana.

Nie każdy człowiek „na ożenieniu“, wchodzący w dom, gdzie jest panna na wydaniu, staje się konkurentem, ale to pewna, że każdy bywa rozważanym i oglądanym przy świetle tej lampy, która służy do oceniania konkurentów, a jeżeli okaże się odpowiednim, i sam tego uznać nie chce, to staje się, jako wyżej, „nieznośnym trutniem“. Swoją drogą nieraz od niego zawisło zmienić to zdanie na inne, wprost przeciwne.
Podczas tych uwag naszych, pani sekretarzowa, ukończywszy przygotowania do kawy, dała była hasło do spożywania tego kolonialnego daru bożego, i rozmowa weszła na inne, mniej drażliwe tory. Kluszczyńscy przebywali niegdyś, przed laty, w okolicy Stawiczan, i ztąd pani Magdalena znała panią Wołodecką. Zapytała o jej zdrowie. Stanisław odpowiedział z podziękowaniem, że jest dobre. Sekretarzowa, w dalszym ciągu, jęła opowiadać szeroko o swojej znajomości z Wołodeckimi: jako rodzice pani Wołodeckiej mieli kiedyś znaczny majątek, ale go stracili. Jako śp. Wołodecki miał także ładny mająteczek, i dobrą posadę urzędową, ale stracił jedno i drugie, i umarł ze zgryzoty. I jako opłakane położenie p. Wołodeckiej, wyciskało zawsze łzy pani sekretarzowej, która rzeczywiście była dobrą kobietą. Na to Stanisław odpowiedział, że hr. Łapiński zwrócił nakoniec ulokowaną u niego sumę, którą on właśnie, działając we własnem i w matki imieniu, jako pełnomocnik u notaryusza odebrał. Tu sekretarzowa westchnęła, i rzekła, że gdyby wszyscy, co skrzywdzili rodziców Stanisława, oddali jego matce chociaż połowę, to byłaby jeszcze bardzo majętną. Wśród tego wszystkiego wypito kawę, i towarzystwo przeniosło się do altanki w ogródku. Taki sam ogródek, taka sama altanka jak owa w Stawiczanach, w której pan Smiechowski starał się o panią Alojzę!
Nieoceniona Marysia odwołała znów panią sekretarzowę, był to bowiem sezon przyrządzania korniszonów i innych konserw. Stanisławowi biło serce tak gwałtownie, że podnosiło paczkę idealników, prozaicznie na niem umieszczoną. Ma się rozumieć, że układał sobie w głowie, co