żności. Ober-Staats-Confiscator, tj. dygnitarz, któremu rząd Chaocyi powierzał opiekę nad wolnością prasy w Milicyi i Landweryi, zarządził formalną obławę na egzemplarze buntowniczego organu, skonsygnowano garnizon w koszarach i kazano kanonierom stać całą noc w pogotowiu przy armatach. Na ulicach każdy, komu przypadkiem jaki kawałek papieru wyzierał z kieszeni, ulegał całej surowości prawa, straż bezpieczeństwa okładała go bowiem szablami i kolbami, poczem ciągnięto go do więzienia i przetrząsano, a jeżeli znaleziono przy nim numer Szturchańca, zabierano go bez ceremonii. I przy tej wszakże sposobności łagodność i sprawiedliwość władz miejscowych występowała w całym blasku, nietylko bowiem zwracano zrewidowanym ich odzież, ale nawet wypuszczano niewinnych z więzienia bez protokołu i wszelkich formalności, nie żądając od nich wynagrodzenia za nocleg, jak to utrzymywała nieprzyjazna Chaocyi prasa zagraniczna. Co więcej, Ober-komisarz dowiedziawszy się o całej sprawie, kazał sobie pokazać pismo zawierające artykuł inkryminowany, a uśmiawszy się serdecznie polecił, ażeby zaprzestano dalszego bicia i rewidowania, i ażeby zwrócono zabrane egzemplarze; jednemu zaś z najbardziej i najniewinniej pobitych, posłał pięć idealników na plastry i na pijawki. Pomimo to, operacye powyżej opisane zaniepokoiły w wysokim stopniu mieszkańców Wilkowa i zwróciły ogólną uwagę na wiersz Języczkowskiego. Każdy czytał go i dowiadywał się pilnie o nazwisko młodzieńca, który dostał kosza za pośrednictwem oberkomisaryatu, a ponieważ w takich wypadkach fantazya wszystkowiedzów zwykła odgrywać niepospolitą rolę, więc niebawem połowa kawelerów wilkowskich podejrzaną była o niefortunne konkury do ręki panny Zacierkiewiczównej. Stanisław wiedział przypadkiem dokładnie, o kogo chodziło, ale gdy go panna Natalia o to pytała, nie wymienił swego pryncypała, lecz złożył odium całej sprawy na jakiegoś wojskowego, który wcale nie istniał. Wszystko to robił z wdzięczności dla dra Mitręgi.
Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/150
Ta strona została przepisana.