Niebywałach i Wulce Niebywalskiej, własności JW. Emanuela barona Mitręgi, zapewnia niniejszem wypłatę odpowiedniej części tej sumy każdemu nabywcy takiego obligu. Nie było zaś w interesie szanownego doktora, ażeby w Wilkowie dowiedziano się o takiem obciążeniu jego dziedzicznego klucza, zważywszy, iż mogło wyjść na jaw, że pierwsze operacye Banku Filodemicznego były nieco ryzykownej natury, a to ze względu na katastralny opis Wielkiego i Małego Znikłego cum att: który już nawet i łaskawemu czytelnikowi niniejszego opowiadania jest poniekąd znany. Odkładam wszakże finansową tę kwestyę na później, i stwierdzam jedynie, że dr. Mitręga pożyczył od p. Stanisława Wołodeckiego tego samego dnia jeszcze sumę nominalnych 5000 czyli rzeczywistych 4000 idealników, za prostem zeznaniem długu, napisanem w formie biletu. Suma ta była w istocie bardzo pożądaną dla reprezentanta połączonych trzech godności hidalga, władcy opinii publicznej i finansisty, zamierzającego z przyzwoitym splendorem wstąpić w stan małżeński.
— Bądź co bądź — rzekł wieczorem szanowny doktor sam do siebie, umieszczając pożyczoną kwotę w szufladce koło łóżka, da którego kłaść się zamierzał — bądź co bądź, należy przyznać, że trudno o człowieka, któryby w przeciągu dwudziestu czterech godzin z lepszą gracyą pozbył się 54.000 idealników, jak ten Wołodecki. Niech mi kto powie, że nie znam się na ludziach! A zapomniałem jeszcze dodać, że pozbył się przytem i panny, niepospolicie przystojnej. Ma foi — jak mówi hr. Cedro — wcale przystojna. Ba, dobrze że sobie przypomniałem — muszę jutro spytać się Wołodeckiego, czy to prawda, co Cedro utrzymuje, że „ma foi“ znaczy „na moją wątrobę“. Coś mi się zdawało, że mię Cedro bierze na fundusz od pewnego czasu.
I usnął spokojnie.
— Bądź co bądź — myślał jednocześnie sekretarz Kluszczyński — wybornie to wszystko pokierowałem. Wołodecki dał się ugłaskać, i będę miał zięcia z całą familią grandów, z ogromnemi wpływami i z geniuszem finansowym,
Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/191
Ta strona została przepisana.