sach Banku Filodemicznego i traktujących o nim artykułów. Przeciw umieszczeniu tych artykułów piorunował codziennie Postąp, a w końcu opinia publiczna i sam Kosturski wraz z resztą współpracowników zaczęli sarkać, że bronią nieczystej sprawy. Jednocześnie oświadczyli robotnicy w drukarni, że przestaną pracować, jeżeli nie otrzymają zaległych należytości. Złożono radę wojenną w redakcyi, na której stanęło, ażeby nie umieszczać więcej artykułów o Banku Filodemicznym, i ażeby wezwać kategorycznie dr. Mitręgę do uregulowania interesów wydawnictwa. Wezwanie to pozostało bez skutku, i w tych warunkach współpracownicy Orędowniczki doczekali się końca owego szóstego miesiąca, kiedy, jak powiedziałem, Stanisław miał już przeszło 300 idealników długu, i nie miał wcale kredytu.
U wejścia do biór redakcyjnych czatowało pół plutona Judaszów w nader machabejskiej postawie. Wewnątrz, pięć głodnych żołądków przeszkadzało pięciu głowom w dokładnem i wyczerpującem traktowaniu rozmaitych zagadnień politycznych, ekonomicznych, społecznych i lokalnych. Można sobie wyobrazić, że robota szła niesporo, i nie rozweselały strapionych takie nawet żarty, jak kiedy Kosturski, przerywając nagle grobową ciszę, odezwał się do ekonoma politycznego:
— Słuchaj, Nieporadnicki, a może, byś poszedł na ostrygi?
Ogólne krząkanie oburzenia, było jedyną odpowiedzią na tę obelgę, którą nędza wyrządziła nędzy.
— Wiecie co, ja mam projekt! — odezwał się pochwili kronikarz brukowy. Wystosujmy zbiorową notę do kasyera, może nam przyśle choć idealnika, i zafundujemy sobie śniadanie, bo już doprawdy czuję jakieś reumatyczne strzykanie w żołądku i to od wczoraj wieczora.
— I ja także! — zawtórował Nieporadnicki.
— I ja! — odezwały się żałośnie — „Sprawy zagraniczne.“
— Ależ-bo i ja! — dodał Kosturski. — A pan, panie Wołodecki?
Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/220
Ta strona została przepisana.