Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/257

Ta strona została przepisana.

zwanie do kieszeni, i przystąpił do przeglądu swojej garderoby.
W szafie, która ją mieściła, znalazł kożuszek barani, pokryty suknem ciemnopopielatem. Znalazł także wysokie buty myśliwskie, jakoteż dubeltówkę i wszelkie inne przybory. Ale dr. Mitręga posiadał nowiuteńki garnitur z ciemnozielonego aksamitu, z kamaszami, niedawno sprowadzony z Paryża — taki garnitur, w jakim, według rycin w żurnalach, młodzież z przedmieścia Saint-Germain zwykła była mordować, albo przynajmniej straszyć króliki w przyległych do stolicy francuskiej departamentach. Tym garniturem chciał dr. Mitręga zaimponować swojemu hidalgowi i jego sąsiadom, po parafiańsku polującym w kożuchach. Nie powstrzymał go w tym zamiarze wzgląd, że klimat Milicyi i Landweryi sprzyja nierównie więcej kożuchom baranim i juchtowym butom, aniżeli aksamitnym kurtkom i ledziutkim kamaszom.
Na nieszczęście, garnituru tego nie było w żadnej szafie, do której dr. Mitręga miał klucze. Przypomniał sobie po dłuższem szukaniu, że dał go do schowania żonie, i że musi on znajdować się w jej komodzie, od której wszakże wzięła klucz z sobą. Nie było rady — potrzeba było pojechać na sokołowskie przedmieście, do żony.
W Wilkowie, w czasie słoty, niełatwo o fiakra, Dr. Mitręga stracił tedy niemało czasu, nim znalazł jednego, który miał nieco lepsze konie. Ażeby nie być narażonym na dalszą zwłokę, postanowił ugodzić się z nim odrazu o podróż do Pudłowic, siedziby owego hidalga. Zawieranie takiej ugody trwa zwykle dość długo, i woźnica był bardzo upartym. W końcu atoli zmiękł z powodu, iż przystąpił do targujących się jakiś jegomość, dość niepokaźnie ubrany, który z wielkiem zajęciem się spytał, dokąd pan dobrodziej jedzie? Woźnica poznał w nim, czego nie poznał dr. Mitręga — przebranego po cywilnemu członka straży bezpieczeństwa, i odrazu zmoderował swoje żądania. Grzeczny jegomość pomógł dr. Mitrędze wsiąść do powozu, i słyszał jego rozkaz, dany woźnicy, ażeby jechał najpierw na przed-