skał dla partyi anticiemięgowskiej poparcie słynnego w mieście dziwaka, a bardzo przytem wpływowego obywatela, p. Władysława Smiechowskiego.
O rozkoszy! Sekretarza nie było w domu! Sekreta rzowa była nieubrana! Panna Natalia, czarująca w zgrabnym stroju porannym, przyjęła go sama jedna, wysłuchała całej relacyi i dała mu skosztować z wodą konfitur różanych, które mama wczoraj usmażyła! I dodała czarodziejka, że przecież wypada jej osłodzić mu bodaj czemkolwiek gorzkie trudy zawodu publicznego! Już, już omal nie naprawił wczorajszej nieśmiałości, gdy na nieszczęście sekretarzowa, ukończywszy toaletę, pojawiła się i zapytała go, jak znajduje jej konfitury... Ale — co się odwlecze, to nie uciecze.
Tymczasem, dokąd to takim pędem cwałowała dorożka, w której siedział p. Władysław Smiechowski, mając w kieszeni jeden egzemplarz czerwonej listy członków komitetu?
Ej, czy nie do drukarni Postępu Witkowskiego? Do
głównej kwatery zwolenników Dr. Ciemięgi.
∗ ∗
∗ |
Wilków miał osobne swoje obyczaje wyborcze, latami uświęcone. Jednym z nich było, że stronnictwa nie tworzyły komitetów w celu popierania tego lub owego kandydata, ale owszem wszyscy wyborcy razem uważali się „w zasadzie“ jako jedno stronnictwo i wybierali bardzo liczny komitet; ten komitet wybierał ze swego łona podkomitet, a dopiero w łonie tego ostatniego objawiały się różnice zdań, które kończyły się zawsze zaproszeniem kilku lub kilkunastu mniej lub więcej znakomitych ludzi do kandydowania. Znakomitości te odbywały następnie wobec zgromadzeń wyborczych rodzaj popisu krasomówczego, przypominającego owe „kazania na próbę“ w gminach reformowanych, które decydować mają o wyborze przyszłego pastora. Nadaremnie atoli wysilał się zazwyczaj ten i ów na