Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/59

Ta strona została przepisana.

pieniędzy miało być rzeczą hr. Albina, dostarczenia „świeżych sił“ podjął się dr. Mitręga. Głównym celem tej akcyi miało być zwalczanie partyi sokołowskiej i organu jej, Raka, jako steku wstecznictwa, rozpanoszonego w całej Milicyi i we wszystkich jej przyległościach. Ponieważ zaś partya ta liczyła do swego grona także ober-komisarza i ober-szpitalnika krajowego, i ponieważ miała po swojej stronie poparcie Chaocyi, więc walka toczyć się miała jednocześnie z temi wszystkiemi potęgami, i przyjętą przez nie zasadą, że równie Milicya jak Chaocya wobec grożącej wojny między Laputańczykami a Beocyą, powinny zachować się zupełnie neutralnie. W tej kwestyi dr. Mitręga był niemal powagą, niedawno bowiem wydrukował był o niej swoim nakładem broszurę, napisaną przez pewnego botanika, nadzwyczaj biegłego w filologii, i gruntownie później rozebraną, przez znakomitego agronoma Pustogumieńskiego, słynnego z prac swoich o żegludze parowej u Fenicyan. Broszura ta wykazywała jak na dłoni, że Beocya w haniebny sposób uciemiężą ludy Sudawów i Galindów, złączone węzłem wspólnego pochodzenia z Milicyanami, którzy, jak powszednie wiadomo, pochodzą równie jak tamci, od starożytnych Jaźwingów, za czasów Nerona okrutnie przez Attylę w pień wyciętych. Na tej zasadzie dowodziła broszura dra Mitręgi, że Milicyanie nie mogą żywić najmniejszej sympatyi ku Beocyi, ale owszem cieszyć się powinni, jeżeli ją Laputańczycy z kretesem zawojują. W ciągu rozmowy z hr. Skirgiełłą atoli, nie uszło baczności tak biegłego polityka, jakim był dr. Emanuel Mitręga, że hr. Albin skłania się raczej do przeważającego w Wilkowie, przeciwnego zdania, tj. że byłby za wojną z Laputańczykami, i że jaźwingowskie pokrewieństwo Milicyan z poddanymi Beocyi bynajmniej go nie rozczula. Spostrzeżenie to byłoby poraziło gromem każdy umysł mniej potężny, ale dr. Mitręga w jednej chwili opanował sytuacyę. O cóż chodziło? O walkę ze wstecznictwem sokołowskiem, o pognębienie Raka, a podniesienie Orędowniczki; a więc, zgoda na wojnę z Laputańczykami! Szanowny doktor nie wspo-