wszystko w nim dwoili. Pałkiewicz był dyrektorem jednego towarzystwa muzycznego, a Kosturski drugiego. Pałkiewicz dowodził, że Bazgralski jest największym żyjącym malarzem, a Kosturski miał swego Fuszerskiego, o którym twierdził to samo. Pałkiewicz wychwalał pod niebiosa panią Kokockę, czterdziestoletnią naiwność teatru wilkowskiego, a Kosturski wylewał jeziora i rzeki atramentu na cześć panny Miauczyńskiej, która miała półtora łokcia wzrostu i jako dziewica Orleańska wołała na scenie flażeoletowym sopranem: „Prze boskiej pomoce zwalczemy wroga“. Jednem słowem, każdy z nich miał swoich artystów, literatów, adwokatów, traktyerników, lekarzy, muzykantów, śmieciarzy, i tym sposobem Wilków, mając już i bez tego do walczenia z Sokołowem, w dodatku walczyć musiał sam z sobą, pod dowództwem Pałkiewicza z jednej, a Kosturskiego z drugiej strony.
W tej chwili atoli, dr. Mitręga nie zwracał uwagi na te wszystkie szczegóły. Cały dzień prawie był w raju, tj. w koczu zaprzężonym szpakami, powożonemi przez Marcina. W przerwach, zainstalował ten raj w hotelu, gdzie i sobie kazał dać dwa duże frontowe pokoje na pierwszem piętrze, poczem zszedł na dół do restauracyi na obiad, postarawszy się poprzednio o to, ażeby Marcin co chwila wchodził tam z jakimś raportem do „jaśnie“ pana barona. Zwróciło to uwagę powszechną, w sposób niekoniecznie korzystny dla nowego władcy Orędowniczki, Marcina i szpaków. Bohater nasz spostrzegł się i uznał za potrzebne wytłumaczyć znajomym, w jaki sposób został baronem.
— Oryginalny ten mój Marcin! Umie trochę czytać, to jest, zna parę liter, z widzenia. Otóż zobaczywszy na moim bilecie: dr. Mitręga, ubrdał sobie, że dr. a br. to wszystko jedno, i że to znaczy: baron, bo dawniejszy jego pan, Ajwajkowski, był także baronem, a pisał się: br. Ajwajkowski. Nie ma sposobu wybić mu to z głowy!
Dr. Mitręga miał jednak w duszy nadzieję, że nie wszędzie tytuł dawany mu przez Marcina zrobi takie fałszywe wrażenie, jak w restauracyi hotelowej, gdzie z natury rzeczy wszyscy wiedzą dokładnie, kto jest baronem,
Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/66
Ta strona została przepisana.