stanu mojej ściślejszej ojczyzny, najpłodniejsi w wielkie myśli i czyny ojcowie narodu, od kilku tygodni przechodzą nademną do porządku dziennego, jak gdybym nie był uczciwym szlachcicem herbu Staryćwik, ale bezbożnym wnioskiem o zniesienie propinacyi i chodzącym zamachem na polskość w jej przedlitawskiem i tabularnem znaczeniu. Poseł obwodu tarnopolskiego ignoruje poprostu moją egzystencyę; poseł miasta Tarnopola, spotkawszy mię na ulicy, przewierca błyskawicowem spojrzeniem swojem pierwszego lepszego niewinnego ekspresa, albo żydka z pomarańczami, byle manna duchowa, tryskająca z jego źrenicy, nie padła na moją osobę — a wzniosły umysł, zajmujący się pro forma szpitalami galicyjskiemi, umysł pod którego auspicyami niezrozumiały hebrajski wyraz rebuchem przełożony został in usum władz autonomicznych z idiomu semickiego na chrześciańsko-inspektorski — umysł ten uważa mię za większą jeszcze bagatelkę, niż tę, jaką jest w jego i Gazety Narodowej oczach dwudziesto-kilkotysięczna fałszywa pozycya w zamknięciu rachunków! I w innych sferach niemniejsze spotykają mię despekta. Tu kandydat, którego na najwyższą w świecie naukowym posadę powołuje zaufanie... studentów (tak jak zaufanie indyków i kapłonów w dobrze urządzonej restauracyi zwykło decydować o przyjęciu lub nieprzyjęciu kucharza), patrzy na mnie z ukosa, a drób studencki gotów mi jutro wyprawić kocią muzykę, albo pominąć mię przy zaproszeniu na wieczorek, urządzony w celu umożebnienia egzystencyi honorowych tytułów prezesa, wiceprezesa i sekretarza, jakoteż w celu zebrania funduszów na stampilię jakiegoś towarzystwa „wzajemnej pomocy“. Każdy pojmie, jak bolesnem jest nie słyszeć po raz setny dwudziesty i siódmy „Ody do młodości“ Mickiewicza, wygłoszonej z uznania godnym zamiarem sprawienia efektu, chociaż bez równie uznania godnego skutku. O, jest to przeszywającem serce! Ale nie dość tego; na wieść, że piszę coś o „głowach do pozłoty“, wielka część najznakomitszych pedagogów tutejszokrajowych, mianowicie oddanych studyom słowiańskoñlologicznym, powzięła błędne mniemanie, jakobym zbro-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/10
Ta strona została skorygowana.