publiczne, opowiadały bez końca gazety, opowiadali klienci, opowiadała żona, córka, syn i on sam przy każdej sposobności. U władz i sądów, o ile Klonowski miał wzięcia i wpływu, o tyle Starowolski był persona ingrata, a komisye, rewizye, sekwestracye i egzekucye były niejako chroniczną chorobą, która trapiła Starą Wolę. W okolicy swojej p. Starowolski używał niemniej Wielkiego poważania, jak p. Klonowski, ale w gruncie rzeczy bano go się więcej, niż go szanowano — i przy wyborach pomijano go zwykle, szepcąc sobie do ucha, że to gorączka, że narobi jeszcze jakiego „bigosu“, podczas gdy p. Klonowski uchodził za człowieka wytrawnego i pełnego rozumu, na którego padały wszystkie głosy.
Antagonizm między mną a Józiem z jednej, a Guciem z drugiej strony, przyszedł do jaskrawego wybuchu przy sposobności pierwszych świąt Wielkanocnych, które nas zastały W klasztorze. Na Boże Narodzenie panowały tak straszne mrozy, że ani Józia, ani Gucia nie wzięli rodzice do domu — natomiast cieszyli się obydwaj nadzieją, że pojadą na Wielkanoc, i układali sobie różne plany zabaw, każdy podług swojego gustu, licząc w gorączkowem oczekiwaniu dnie i godziny, które ich dzieliły od tego wielkiego zdarzenia. Tymczasem, wśród Wielkiego postu, cały Ławrów zadrżał straszną wieścią, że zjeżdżał tam W celu zbadania postępu uczniów i sposobu udzielania nauk dozorca szkół gimnazyalnych, figura tak wysoko postawiona w oczach uczniów, nauczycieli i rodziców, że nikt bez zawrotu głowy nie śmiał podnieść oczu do wysokości, na której ona się znajdowała. Już na kilka dni przed jej przyjazdem czuć było w klasztorze i w całem gimnazyum, ba, w całem mieście, wielkość zdarzenia, które nas czekało. Korepetytorowie łamali linie na swoich małych elewach, profesorowie zadawali lekcye popisowe uczniom, na których zdolności i postępy szczególnie liczyli, i do których ja miałem zaszczyt należeć — na hebesów wcale nie zwracano uwagi, i ci mieli de facto rekracye, bo chodziło o to, aby szkoła jak najmniej skompromitowała się wobec dozorcy i ćwiczono tylko
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/105
Ta strona została przepisana.