Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/106

Ta strona została przepisana.

celujących uczniów. Ale p. dozorca szkół W okropny sposób pokrzyżował wszystkie te zabiegi i przygotowania. Gdy nadszedł wielki dzień próby, i my — wybrani, wywoływani z kolei przez profesorów, wyrecytowaliśmy od ucha wszystko cośmy umieli — straszny ten potentat kazał sobie pokazać katalog, i nie zważając na to, jak mocno zbladł p. przełożony klasy, począł wywoływać i egzaminować jednego po drugim hebesów, zostawionych na drugim planie. Przyszła kolej ina nieszczęsnego Gucia, który złożył świetne dowody, że nie nauczył się nic od czasu, kiedy rozróżniał ułamki „prawdziwe“ i „fałszowane“. Z początku zbladł był i trząsł się ze strachu — dozorca, człowiek ludzki, dodał mu jednak otuchy, i kiedy chłopak przez połowę odzyskał przytomność, począł go dopiero ciągnąć za język. Gucio plótł niestworzone rzeczy — dozorca, zwróciwszy się do O. prefekta, skonstatował sucho, że uczeń ten ma numer 17ty między 60ma należącymi do tej samej klasy — gimnazyum skompromitowane było śmiertelnie a biedny Gucio stał się odtąd pośmiewiskiem kolegów i przez długie lata nicowano później na jego koszt wszystkie odpowiedzi, których się był dopuścił przy tej sposobności. Mniejszaby było o to, ale ksiądz prefekt doniósł jego ojcu o całej tej okropnej klęsce, a na domiar nieszczęścia, dozorca szkół w dalszym ciągu swojej podróży spotkał się sam z p. Klonowskim, który pospieszył zabrać z nim znajomość. — Ihr Sohn ist ein radicaler Esel, ein Krautesel — oświadczył on mojemu opiekunowi, i w wilią Kwietnej Niedzieli, zamiast ekwipażu, któryby młodszego dziedzica rodu Klonowskich zawiózł do Hajworowa, pojawił się tylko ów złowrogi arendarz z listem, w którym stało, że p. Gustaw robi wstyd ojcu i za karę nie pojedzie na święta. Nic tedy z błogich marzeń o wózku, zaprzągniętym kucami, o długich biczach, przy których pomocy świetny ten zaprząg Opisywać miał „ósemkę“ przed gankiem w Hajworowie, nic z bab i mazurków i całego święconego!... Rozpacz Gucia nie znała granic, złościł się i płakał naprzemian, podarł wszystkie swoje książki i zeszyty i przysięgał, że odtąd już zupełnie nie uczyć się nie będzie — za chwilę