szyłem nigdy Guciowi wtenczas, gdy p. Krutyło poszedł na plebanię śpiewać przy gitarze z pannami księdzownemi, a rówieśnik mój W sekrecie poświęcał się praktycznym studyom z dziedziny antropologii w sferach jak najbardziej wiejskich i ludowych. Najczęściej wówczas pomagałem p. ekonomowej, u której byłem w wielkich łaskach, jak już poprzednio opowiedziałem, zachwycać się różnemi wierszami i powieściami, bo była to w swoim rodzaju wielka miłośniczka literatury, bodaj, czy po mnie, nie najbardziej „oczytana“ osoba w całym Hajworowie.
W parę dni po naszem przybyciu odbył się ów wielki zjazd sąsiedzki, który przeszkodził p. Klonowskiemu wyjechać do Ławrowa. Jeżeli się nie mylę, chodziło o jakieś towarzystwo, zajmujące się podniesieniem chowu czegoś, czy buraków, czy bydła rogatego, czy owiec, czy nasion olejnych. Przypisywano niezmierną doniosłość patryotyczną temu stowarzyszeniu, a ponieważ miało wkrótce przyjść do dorocznego walnego zgromadzenia i do wyboru prezesa, i ponieważ w ostatnich czasach za pośrednictwem prasy i agitacyi osobistej, nowe zupełnie zasady i wyobrażenia zaczęły były kiełkować w umysłach, więc obywatelstwo pragnęło naradzić się w tej mierze pod przewodnictwem tak zacnego i powszechnie poważanego obywatela, jakim był p. Klonowski.
Od rana zajeżdżały przed ganek dworu w Hajworowie ekwipaże różnego rodzaju, kocze, bryczki, wózki węgierskie i modne faetony — jednych reprezentantów okolicznej gentry wiózł ich woźnica, drudzy wieźli swego woźnicę lub grooma. Wielka sala, do której przypierał nasz studencki pokój, napełniła się gośćmi i gwarem. Pan Krutyło wcześniej niż zwykle cofnął się na plebanię, Gucio wobec tak wielkiego nagromadzenia powozów i koni, rozłożył się stanowczo główną kwaterą w stajni, mimo nieznośnego upału, much i złej woni — zostawałem tedy sam w pokoju i gdybym był korespondentem jakiego dziennika, byłbym mógł spisać dokładne sprawozdanie z obrad, bo słyszałem wszystko doskonale.
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/121
Ta strona została przepisana.