Stelle erledigen! — I pan Kubany, wśród wielkich ukłonów, wprowadził nas do swojej kancelaryi, gdzie jedno biórko czekało na jego przybycie, podczas gdy z poza drugiego, zastawionego ogromnemi fascykułami aktów, dawało się słyszeć skrzypienie niewidzialnego pióra.
— Hładyłowicz! — zawołał p. referent. Jakaś wybladła i wygłodzona postać wynurzyła się z pomiędzy fascykułów, i tajemnicze skrzypienie pióra ustało na chwilę.
— Sind's da? Schon gut! — Głodna postać wnurzyła się napowrót w fascykuły, i pióro poczęło skrzypieć na nowo.
— Also — mówił dalej p. referent — to ten piękny panicz, taki elegant, taki zdrów i rumiany, to jest ów młody Moulard, Ihr Megebefohlener! Herr Ritter Poncza von Klonofski — dodał wstając i kłaniając się głęboko — im Namen des hohen Gerichtes muszę podziękować panu toprożi za tak wyborną opiekę! To więcej, niż prawo wymaga, das ist Luxus! — I zerwał się p. Kubany, wybiegł z pokoju, a po chwili wrócił, prowadząc za sobą trzech czy czterech starych jegomościów, z piórami powtykanemi za ucho, istne konterfekta swoje. Kazał im przypatrzeć mi się, czy jestem ja zaniedbanym, czy widać we mnie ślady złej opieki? Panowie ci oglądali mię i macali na wszystkie strony, jak gdyby się chcieli przekonać, czy nie jestem przypadkiem wypchany, albo winny jaki sposób sztucznie wydęty do peryferyi, która, między nami mówiąc, wcale nie była znaczną, bo rosnąc szybko, nie mogłem mieć bardzo dobrej tuszy. Wyraziwszy ogólne zadowolenie ze mnie, jakby z dobrze utuczonego byczka, i nakłaniawszy się dowoli panu Klonowskiemu, jegomościowie ci wyszli z pokoju.
— Also, Prolocoll! — zawołał p. Kubany, podczas gdy pióro skrzypiało ciągle poza fascykułami. Musiałem opowiedzieć szczegółowo, jak się nazywam, jakiej jestem religii, kiedy się urodziłem itd. Poczem zapytał mię p. referent, czy mam jakie powody do skargi?
Namyśliłem się; w istocie, niełatwo mi było odpowiedzieć na to pytanie. Opiekun mój począł mi dodawać odwagi:
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/144
Ta strona została przepisana.