tygodnia i ukartował z nim wszystko niezawodnie, równie jak z Hładyłowiczem, który musiał niestworzone rzeczy spisać W protokole. Idę natychmiast do prezesa sądu i Opowiem mu wszystko, zaczekaj na mnie i nie wychodź ztąd wcale, nie pokazuj się nawet w oknie od strony ulicy.
I p. Wielogrodzki, ani myśląc o swojej podagrze, wziął kapelusz i łaskę, i wyszedł, nakazując, aby drzwi wchodowe na klucz zamknięto i nie Wpuszczano nikogo, póki on nie wróci. Ostrożność ta nie okazała się zbyteczną.
Po odejściu komornika, pani Wielogrodzka przypomniała sobie konfitury z wisien, które właśnie tego dnia smażyła, i poszła zająć się niemi — Herminę zostawiła ze mną i z ogromnym moim ambarasem wobec tego tête-à-tête. Póki byliśmy dziećmi, byliśmy oboje równego wieku, i wychowując się razem, przyzwyczailiśmy się być na stopie zupełnej równości. Korespondencya przechowała między nami ten ton poufałej przyjaźni, ale teraz, po czterech latach, zaledwie śmiałem dotknąć tej drażliwej struny, czułem się studentem, młokosem, a Hermina była już skończoną osobą... Mówiła do mnie zawsze: ty, jak przed laty, jak w listach swoich, ja zaś nie miałem odwagi zdecydować się stanowczo na jeden z używanych w świecie sposobów mówienia i choć nie tytułowałem jej „panią“, nie śmiałem jej mówić „ty“, ale apostrofowałem ją zwykle w trzeciej osobie, jeżeli już tego uniknąć nie mogłem. W ten sposób dłuższa rozmowa stałaby się dla mnie była istną męczarnią, gdyby nie łatwość w obcowaniu i głęboka serdeczność. Pod Wpływem tej wolności od wszelkiego sztywnego przymusu, uczułem się wkrótce zupełnie swobodnym i rozgadałem się tak, jak z pewnością nie wywnętrzałem się nigdy nawet przed 0. Makarym, albo przed Józiem Starowolskim, którzy przecież obydwaj posiadali najzupełniejsze moje zaufanie. Po upływie godziny, śliczna moja inkwizytorka wiedziała już dokładnie wszystko, co mię trapiło lub cieszyło przez ostatnie cztery lata, czego pełną była moja głowa i fantazya w tej chwili, czego mogłem obawiać się lub pragnąć. Spowiadałem się z tego wszyst-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/152
Ta strona została przepisana.