Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/166

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VII.

Komornik miał gości; ks. Olszycki i dr. Goldman, dawni moi znajomi, przyszli go byli odwiedzić, i grano wista „z kołkiem“, rozprawiając przytem o moich przygodach. Dr. Goldman postawił był tezę, iż p. Klonowski podobny jest jota w jotę do Pecksniffa, fałszywego poczciwca, którego tak wybornie odmalował Dickens w swojej powieści „Martin Chuzzlewitt.“ P. Wielogrodzki zbijał to twierdzenie i przypisywał mojemu opiekunowi nierównie więcej talentów do oszustwa, niż ich posiadał czcigodny Pecksniff. Tamten umiał jedynie przybierać maskę wielkich cnót chrześciańskich i głębokiej religijności, i to mu wystarczało w kraju, gdzie religijność jest na porządku dziennym — Klonowski przeciwnie, musiał i umiał z kolei p0dobać się bigotom i ateuszom, władzom austryackim i patryotom, skrzętnym rodzicom i rozrzutnym ich synalkom. Na dowód tego wszystkiego, komornik opowiadał właśnie historyę młodego Pomulskiego, którego ojciec polecił był opiece p. Klonowskiego, zostawiając mu dwie piękne wioski. Opieka ta polegała na tem, że opiekun ułatwił swemu pupilowi robienie długów, pożyczając mu sam pieniądze przez podstawionych faktorów, którzy umieli zniewolić młodego Pomulskiego do położenia podpisu p. Klonowskiego na wekslach, a strasząc go później procesem kryminalnym, z pierwotnego długu, wynoszącego 4.000 zł., zrobili 20.000 zł. Gdy nakoniec pupil, coraz bardziej naciskany przez żydków, wyznał wszystko opiekunowi, ten ratując go niby, udał że odkupuje weksle od lichwiarzy, ale postawił warunek, że wyrobi mu pełnoletność i nabędzie od niego jeden z jego majątków. Ostatnią tę transakcyę znał komornik z mojego opowiadania o zabawnej pomyłce krótkowidzącego p. Opryszkiewicza. Wszyscy śmiali się serdecznie na myśl, że p. Opryszkiewicz tak niezręcznie wyjawił tajemne manipulacye swojego klienta, gdy wtem, ku powszechnemu