niony od gniewu. — Klonowskiego rzemiosłem są intrygi i szalbierstwa!
— Ależ księże, najzacniejszy obywatel, najbardziej
szanowany w całej okolicy, w całym kraju! Człowiek, któremu każdy z nas bez wahania powierzyłby „swoje mienie i swoją osobę! Co też księdzu przyszło do głowy?
— Powtarzam panu, że Klonowski kłamie! Klonowski ma interes w tem, aby zgubić Wielogrodzkiego, zgubić go materyalnie i moralnie! Chwila niebardzo stosowną jest do dłuższej rozmowy, ale ponieważ tego koniecznie potrzeba, więc siadaj pan i słuchaj, co panu powiem!
P. Przesławski usiadł, a ksiądz krótkoi treściwie opowiedział mu historye zajść między komornikiem a moim opiekunem, nie pomijając i dzisiejszej groźby, wyrzeczonej przez Klonowskiego. Szlachcic słuchał w osłupieniu, ale gdy ksiądz w opowiadaniu swojem doszedł do tego szczegółu, zerwał się pan Przesławski na równe nogi i krzyknął:
— A to infamia! To szelmowstwo! To... to być nie może!
— Rozważ pan, że obecny tu Edmund Moulard nie mógł zmyślić tej historyi, chociażbyś pan podejrzywał jego wiarogodność. Od czterech lat nie był on w Żarnowie inie mógł nie wiedzieć o owej niebezpiecznej figurze, którą ukrywano w śpiżarni. Nie możesz pan przeto mieć najmniejszej wątpliwości, że dowiedział się o tem od Klonowskiego. I pan, panie Przesławski, pan, który, znasz komornika od tak dawna, który dzieliłeś z nim złą i dobrą dolę, który wspólnie z nim narażałeś się na niejedno niebezpieczeństwo i doświadczyłeś tyle razy, w tylu próbach, jego szlachetnego charakteru niczem nieskalanego, pan mogłeś dać wiarę takiej kalumnii, potępić przyjaciela na podstawie pierwszej lepszej plotki, nie zbadawszy jej poprzednio! Zamiast napadać Wielogrodzkiego, powinieneś pan był raczej, skoro pokładasz taką ufność w prezesie sądu, pójść prosto do niego i zapytać go, czy Klonowski powiedział panu prawdę!
— A... a gdyby prezes nic nie wiedział i dowiedział się dopiero odemnie o wywiezieniu Mazziniego do Kurdwa-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/173
Ta strona została przepisana.