teryał, co to tak prędko szumi i wyszumi w młodym człowieku. Ale Hermina była nierównie niebezpieczniejszą p0wiernicą. Przedewszystkiem, była mi zbyt życzliwą, by się mogła śmiać ze mnie i przypomnieć mi, że trochę zawcześnie romanse zaprzątnęły mi głowę. Powtóre, podzielała ona o mnie zupełnie zdanie O. Makarego, w którego oczach byłem ósmym cudem świata, doskonałością niezrównaną, geniuszem przypadkowo tylko zabłąkanym na ten padół płaczu. Przyjaciele tego rodzaju widzą naszą przyszłość zawsze w różowych barwach, nie sądzą, by ktokolwiek mógł nie uznać naszej wyższości, by jakakolwiek przeszkoda zatrzymać nas mogła w tryumfalnym pochodzie przez świat; przyjaciele tego rodzaju, są to niejako matki, marzące dla swojego ulubionego dziecka życie pełne kwiatów i powodzeń wszelkich, i szczęścia i sławy. Oczywista rzecz tedy, iż zdaniem Herminy, któreby był z pewnością podzielał O. Makary, gdyby wiedział, że kocham się w pannie Starowolskiej, zdaniem jej tedy, Edmund Moulard miał w krótkim przeciągu czasu stać się niewidzianą nigdy znakomitością, zająć jakieś stanowisko niezmiernie świetne, oświadczyć się o pannę Elwirę i posiąść jej rękę wobec całego tłumu rywalów, ustępujących naturalnie z pola tak nadzwyczajnemu zjawisku. Gdy to wszystko nie ulegało najmniejszej wątpliwości, nie chodziło już tedy o nic, jak tylko o to, by mię to osiągnięcie mojego celu napoiło jak największem zadowoleniem i szczęściem, t. j. bym jak najszczerzej, jak najgoręcej kochał Elwirę. To zdawało się jedyną troską Herminy, jedyną chmurką, którą odkrywała na jasnym widnokręgu mej przyszłości. Ona sama umiała czuć tak głęboko, tak stale i niezłomnie, tak dalece całe jej szczęście zasadzało się na tem, aby otoczyć swojem przywiązaniem przedmiot ukochany, że nie mogła się uspokoić, póki nie wybadała, czyli i ja także w ten sposób pojmuję przywiązanie. Mówiła z serca; ja z początku odpowiadałem jej zwrotami mowy, bodaj czy nie zapożyczonemi od którego powieściopisarza, ale w końcu uległem jej wpływowi i zdaje mi się, że przyniósłszy z sobą do Żarnowa
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/186
Ta strona została przepisana.