zagadnienia stawiane mi przez mojego opiekuna z tem, co wspomniał komornik o ustaleniu losu Herminy.
Ale żaden, najbieglejszy nawet prawnik, nie dociekłby był tego związku, gdyby był na mojem miejscu. Pan Klonowski spostrzegł prędko, że mało mam ochoty do zwierzeń poufnych, popatrzył na mnie z pod oka i umilkł.
Po południu dojechaliśmy do Hajworowa. Już na dziedzińcu zauważyć można było, że zanosi się w dworze na jakąś wielką uroczystość. Droga przed gankiem była czysto zamieciona, ponaprawiano ogrodzenie gazonu, a na ganku przyjął nas dawny mój znajomy Antek, przystrojony w liberyę nowiutenką migdałowego; koloru, i słodko uśmiechnięty, zapewne z powodu świetnej garderoby, którą go obleczono, i nie domyślając się nawet pewnego, nader w oczy bijącego mankamentu, zachodzącego w jego stroju. Miał on bowiem krótkie pantaliony, przeznaczone do kamaszów, ale zamiast tych ostatnich, włożył był buty o cholewach ogromnie szerokich i niskich, tak, że między niemi a sprzączkami od eleganckiego haut-de-chausses zostawała luka, wypełniona wcale nieelegancko, brudną bielizną. To też ledwie pan Klonowski wysiadł z powozu, rozległ się na ganku odgłos silnego policzka, a Antek zakrył dłonią swoje uśmiechnięte oblicze.
— Jak ty wyglądasz? Popatrz sie! — strofował go pan Klonowski, pokazując mu inkryminowaną część jego liberyi, podczas gdy p. Klonowska, panna Jadwiga i panna Rozalia, jej guwernantka, gromadziły się na ganku.
— Kiedy, proszę pana, te kamasze po butach ani rusz wleść nie chcą!
— To włóż trzewiki!.
— Ba, kiedy nie mam!
Rozpoczęła się tedy wielka rada familijna, jakimby sposobem sprokurować Antkowi tę nieodzowną część ubrania.
Była propozycya, aby mu obciąć cholewy od butów, ale przeciw temu protestował on tak energicznie, że zaniechano tej operacyi. Następnie, poznoszono do kredensu, dokąd udało się całe towarzystwo, wszystkie trzewiki p. Klonow-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/194
Ta strona została przepisana.