— No, no, wiem ja dobrze, że Tadziowi nie potrzeba fortepianu, ale widzisz moja kochana, 111 nie potrzeba Burglera!
Ten Burgler prześladował moja wyobraźnię i domyślność od rana. Zbudziłem się i począłem słuchać.
— Czyś oszalał, po co ci Burglera? Masz czasem takie koncepta, że to w istocie ni przypiąć, ni przyłatać! Burglera mu potrzeba!
— Et, nie gadaj, póki nie wiesz! A czy wiesz ty, moja duszko, że ten Burgler wart dla nas swoich dziesięć, dwadzieścia, ba, do sześćdziesięciu i do ośmdziesięciu tysięcy złotych reńskich? A co? Czy głupi koncept?
— Spodziewam się, że głupi! Burgler wart w tej chwili guldena, bo tyle mu zostało niezawodnie z tej piątki, którą mu dałeś tak sobie od niechcenia, jak gdybyśmy nie mieli dzieci i jak gdyby pieniądze rosły jak perz w polu!
— Już to ja lepiej pamiętam o dzieciach, niż ty, moja duszko, i powiadam ci, że Burgler pomoże mi kupić wioskę dla Gucia, którego potrzeba będzie Wkrótce usadowić. Milowce, Zawadów i Czeremchówkę musimy dać Jadwisi, bo inaczej trudno skoligacić się z książętami, w Janówce gospodaruje już Tadzio, a dla Gucia, wiesz, że dla Gucia Obmyśliłem coś nowego?
— Pewnie znowu coś tak mądrego, jak ten proces z Wielogrodzkim, o którym już zaczynają pomrukiwać tu i owdzie niestworzone rzeczy.
— To, to, to, właśnie o Wielogrodzkiego mi chodzi! Jak twoja babka była z domu?
— Moja babka! Wszak cały świat wie, że moja babka była kasztelanówną Fagasińską!
— Ale nie ta, nie ta, wszak i twoja matka miała matkę!
— Ej, co tam, moja matka i jej matka! Może zechcesz mię jeszcze wywodzić aż od Ewy?
— No, no, bez urazy! Twojej matki matka, pani Klusecka, widzisz moja duszko, była z domu Wielogrodzka, a rodzonym jej bratem był dziad komornika Wielogrodzkiego, który nie ma innych krewnych, oprócz ciebie.
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/203
Ta strona została przepisana.